– Dlaczego ludzie nie wierzą sobie samym? – Blondynka zapatrzyła się na pędzących z rana. Przez okno kawiarni wyglądali na jeszcze bardziej zatroskanych i skupionych na sobie. Okręciła wokół palca kosmyk włosów, nie zważając na stukot naczyń, buczenie ekspresu do kawy i zapach świeżego pieczywa.
– No nie, przecież opowiadałam ci o książce, którą obecnie czytam. Nie odlatuj mi tu znowu. Pamiętasz? Tej, która ma odmienić moje życie, tej co to jest bestsellerem we wszelkich możliwych rankingach, na całym wielkim świecie – oczy Hany iskrzyły jak sztuczne ognie z ekscytacji.
– Nawet w Kamerunie? Jak w Kamerunie to musi być naprawdę wybitna. – Przewróciła oczami.
– Nie i znów te twoje wydumane złośliwości. Jak będziesz wredna, to żaden facet cię nie zechce. No chyba, że równie wredny i złośliwy jak dr House.
– Ludzie! A ty znów o facetach. Ja tu rozwodzę się nad kondycją ludzką, a ty o facetach. Świat się wokół nich nie kręci.
– Owszem kręci, w biznesie w życiu w kulturze. Tak już ten świat wygląda, czy tego chcesz czy nie. Tylko mi tu nie udawaj, że są ci obojętni, bo to będzie kłamstwo.
Blondynka mściwie zmrużyła oczy i siorbnęła doniośle sok pomarańczowy. Hana jednak nie dała się nabrać.
– Nieważne, zadałam retoryczne pytanie, dlaczego ludzie sobie nie wierzą. Spójrz na tego człowieka, myślisz, że on sobie wierzy?
– Na pewno nie, skoro włożył takie spodnie do tej pięknej klasycznej marynarki. – Hm, fakt i buty trochę nie z tej bajki. – Zamilkły przyglądając się mężczyźnie.
– Chodzi mi o to, że ludzie już nie widzą innych ludzi. Widzą opinie o nich, które usłyszeli. Postrzegają ich przez pryzmat jednego zdarzenia …
– … albo ciągu zdarzeń. To chyba normalne. Ten facet, o którym wcześniej mówiłyśmy, oceniłyśmy go, nie chciało nam się go poznawać. Ludzie na ogół nie mogą widzieć innych tak głęboko, jak byś chciała, bo eksplodowałby im mózg.
– No dobra, pobłądziłam. Nie wiem, już sama – wzruszyła ramionami i zamilkła na chwilę. – Może to było pytanie o prawdziwe relacje. Nie pamiętam już gdzie to czytałam … Miłość i przyjaźń jest przypadkowa. I zależy tylko i wyłącznie od otwartości. Jeżeli mężczyzna jest otwarty na nową relację i spotyka kobietę, która również jest otwarta, wówczas bum – Jacek i Barbara zakochana para. Chyba dopiero wtedy dokonujemy wyboru, czy chcemy podjąć wysiłek spojrzenia na tą osobę w pełni. Ponad nasze wyobrażenia i uprzedzenia.
– Czy to była właśnie jedna z twoich przemądrzałych pseudo mentorskich przemów?
– No, a fajna?
– Hm, nie za bardzo. Ma dziury, jak gouda. I tak jak ser jest mało romantyczna. Ja już wiem co się kryje za tym wszystkim. Myślę, że ty nie czujesz się dostrzegana przez kogoś, na kim ci zależy.
– Nie wydaje mi się – zjeżyła się Blondynka, na co Hana błysnęła uśmiechem, bo wiedziała, że trafiła celnie. – Teraz powinnam przytoczyć jakiś super mądry cytat … hm … nie będzie mądrego cytatu, bo właśnie zrozumiałam, że moje pytanie jest bez sensu. Ludziom, z reguły, nie licząc zakochanych w fazie wstępnej, nie chce się nikogo poznawać głębiej. To jest męczące, a nasz umysł dąży do upraszczania, bo to ułatwia mu funkcjonowanie. Badania, jak dziki wół to potwierdzają. Nie istnieje to, czego nie widzisz. Żyjemy w złudnym przekonaniu, że inni będą wiedzieć o naszych staraniach, zaangażowaniu, działaniach jedynie po kolorze oczu. Otóż nie. Nie zobaczą tego, jeżeli tego nie zobaczą.
– A jednak masz cytat. Myślę, że to jest twoje przekleństwo, to zadawanie pseudo głębokich pytań, z których nic nie wynika. Jedynie straszysz facetów. Trzeba było od razu powiedzieć, że chcesz się zwierzyć.
– Gouda chyba nie ma dziur, wiesz?