po prostu przyjaźń
Inspiracje

A co o Tobie powiedziałby Twój przyjaciel?

Dziś przeczytałam Słuch absolutny. Andrzej Szczeklik w rozmowie z Jerzym Illgiem. O czym jest książka? To dialog dwóch przyjaciół. Próba rozwikłania zagadki, co wpływa na to, że po śmierci inni wspominają kogoś, jako wybitnego. Dostrzegłam też jeszcze inny, subtelny cel, mianowicie  pragnienie człowieka, który chce opowiedzieć światu o swoim przyjacielu. Złożyć mu hołd. Czytając książkę, czułam się, jakbym była zaproszona do tej intymnej rozmowy, siedziała sobie obok i przysłuchiwała się wywodom, milczeniu, wspomnieniom, sporom. Z zachwytem odkrywałam w ich słowach obrazy Wielkich, których już nie poznam, jedynie przeczytam o nich, suche fakty w biogramach zakurzonych tomów. Miłosz. Mrożek. Tischner. Jan Paweł II. Przeniosłam się w zupełnie inny świat, świat w którym chciałabym pozostać.

 

Nie znałam do tej pory osoby profesora Szczeklika. Niewątpliwie był inteligentnym i heroicznym człowiekiem, szanowanym przez wielu ludzi. Jednak to nie słowa profesora wzbudziły we mnie poruszenie, a postawa jego przyjaciela. Andrzej Szczeklik już nie żyje, ale żyje w świadomości jego przyjaciół i bliskich. Główną miarą tego, co po sobie zachowujemy, to nie dzieła naszego życia zaklęte w budynki, aktywa, odkrycia, czy idee, ale wspomnienia jakie po sobie pozostawiamy.

 

Ta książka nie powstałaby, gdyby nie przyjaciel. I gdyby nie jego świadectwo, nie dowiedziałabym się, że ten człowiek był wybitny, wyjątkowy, dobry.

 

To najpiękniejsze exegi monumentum, jakie można sobie wyobrazić. Jakie to dziś niespotykane – podziwiać swojego przyjaciela – podziwiać w nim to, jakim jest pięknym człowiekiem. Nie za to, jakie uczelnie skończył, ile języków zna, jak wyjątkowym ekspertem w swojej dziedzinie jest, ale za to, że po prostu jest.

 

Profesora ukształtowało szczęście. Rodzinne. Uczęszczał do najlepszych szkół, czerpał z pasji jego ojca do medycyny oraz rozwijał się karmiąc bogactwem z bogatej rodzinnej biblioteczki (ileż ja bym dała, za taką w dzieciństwie :)). Mógł dokształcać się przez dodatkowe zajęcia z muzyki, czy francuskiego, a rodzice nauczyli go odpowiedzialności i patriotyzmu. Czy to recepta na wielkość? Wychować się w dobrej rodzinie? Tego nie wiem. Wiem jedno, wielu miało lub ma, podobne jak on warunki, podobny dobry start.

 

Nie wszyscy jednak, tak do końca i w pełni, z tego dobrego początku skorzystali. Jemu to się udało, może dlatego, że poczuł się odpowiedzialny, za to, co otrzymywał. Stawiał sobie wymagania, bo wiedział, że robi to, nie dla siebie, ale dla innych jakby był w służbie drugiego człowieka. Tych, którzy mieli mniej szczęścia, a więcej ograniczeń. Miał spełnione, pełne życie. Bo wyciskał każdą szansę i możliwość, aby stawać się lepszym człowiekiem w spotkaniu z innymi.

 

Przyglądając się z zaciekawieniem światu, dostrzegam nudę, wszechogarniającą, która powoduje podskórne cierpienie człowieka, jego samotność i nieszczęście. Nuda rodzi się z egoizmu, z braku bezinteresowności, z chęci posiadania wszystkiego na własność, także ludzi. Z pustki w głowie i posiadaniu wiedzy, jedynie po to, aby służyła egoistycznym celom. Wiedza to nie mądrość, bo mądrość rodzi się z zaciekawienia światem i bezinteresownego poszukiwania prawdy dla niej samej, a nie po to, aby ją użyć w celach zarobkowych. Można mieć pełne i syte życie, które odbije się głośnym echem długo po tym, jak przeminiemy. Można jedynie będąc dla. Takie życie zostawi nieprzemijający ślad. To nie jest powszechne pragnienie, to pragnienie prawdziwych buntowników. Ja po przeczytaniu tej książki zadałam sobie pytanie, które teraz zadaję Tobie. A co o Tobie powiedziałby Twój przyjaciel? Jaki Ty po sobie zostawisz pomnik?

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *