Najlepsza strategia polskiego inwestora
Prawdy są aż dwie. Raczej smutne. Pierwsza to ta, że przeciętny, polski inwestor indywidualny to mężczyzna w wieku 38 lat z wykształceniem wyższym, a jego portfel inwestycyjny ma wartość około 30 tys. zł i składa się z akcji siedmiu spółek. A gdzie w tym zestawieniu Polki? Te mądre kobiety, które są dobrze wykształcone, pracowite, profesjonalne, które chcą podbijać świat biznesu? Ano są. Tyle, że w zestawieniu, w którym polski inwestor przyznaje się do niewiedzy. Nie potrafi analizować i interpretować instrumentów finansowych. W tym zestawieniu przyznaje się do tego, około 15% mężczyzn i 30% kobiet, według danych Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych. Najlepszą strategią w dobie ekspertów okazuje się dziś strategia „w ciemno” oraz „na dwoje babka wróżyła”.
Można by zadać pytanie kto za tym stoi, albo inaczej, kto powinien wziąć odpowiedzialności za zaistniały stan rzeczy. Nie od dziś wiadomo, że poziom wiedzy o finansach jest ubogi. NBP? Głównym zadaniem Banku Centralnego według ustawy jest emisja pieniądza i zapewnienia stabilności poziomu cen, a nie edukacja obywateli. A wiadomo, czego nie ma w ustawie, do tego podchodzi się, dlatego tak trudno było wywalczyć dział edukacyjny (http://www.nbportal.pl/).
Nasza edukacja finansowa i dotycząca przedsiębiorczości powinna zaczynać się od samego początku. Amerykańskie dziecko idąc do szkoły wie co to akcja, bo rodzice inwestują, polskie co najwyżej wie, że trzeba tak robić aby będąc dorosłym trafić na etat i oszczędzać do skarpety … po 40. Wiem, że stosuję uproszczenia, bo w Stanach działają Banki Inwestycyjne, a w Polsce nie, a robię to dlatego, bo problem jest ważki.
Doradcy Finansowi? Ci, którzy oferują klientom produkty finansowe? Przecież to oszuści i złodzieje, którym nie warto ufać, bo i tak dadzą do podpisu coś z gwiazdką i całe oszczędności szlag trafi. Smutna rzeczywistość, stworzona przez złe doświadczenia klientów i samowoli tych, którzy w poszukiwaniu szybkiego zarobku, zdolni są do wszystkiego. Do oferowania inwestycji mówiąc, że to lokata. Na wzór amerykańskiego „golenia Muppetów”. Brak edukacji nie tylko dotyczy klientów, ale również i doradców. Ktoś zawsze kogoś uczył. A nauczyciele zwykle nie mieli dobrych wzorców, co najwyżej jakiś wilków z Wall Street.
Silniejszy jest nawyk szybkiego zarobku, niż rzetelna edukacja siebie i innych.
Oczywiście, że są dobrzy doradcy, którzy mają podwójnie trudną pracę, przekonać nieufnych klientów, że nie są wilkami w owczej skórze. Bo doradzają rzetelnie i podobne rozwiązania zaproponowaliby swojemu bratu czy siostrze, któremu właśnie urodziło się dziecko. Trudno zmieniać świat doradztwa finansowego, ten kto próbował ręce załamuje, bo to mozolny trud. Jednak ktoś go podejmuje, bo słyszę również głosy mówiące o dobrych doświadczeniach z doradcami finansowymi.
Sami klienci? No tak, każdy winien być odpowiedzialny za swoje decyzje. Jednak w trudach dnia codziennego i zmaganiach ze swoim losem, kto jeszcze ma czas i siłę do edukacji? Nie chcę przez to zwalniać z odpowiedzialności klientów. Chcę przez to powiedzieć, że winni chociaż uporczywie i natrętnie dopytywać o wszystko, a w szczególności o to, czego nie rozumieją. I życzę im, aby wybierali samych dobrych i rzetelnych doradców, którzy sprawią, że to co trudne, będzie dla nich proste i jasne. A wierzcie mi, są tacy.