Opowieść o kobietach postępujących w pracy jak mężczyźni
Pamiętam intrygujący rozdział z książki Miki Brzeziński „Znaj swoją wartość“ o tym, jak autorka kopiując styl negocjacji swoich kolegów walczyła o podwyżkę. Jej kolega po fachu miał dobre i wypróbowane relacje ze swoim szefem. Gdy negocjowali, obaj byli jak rozsierdzony tur. Krzyczeli na siebie, nie przebierali w słowach, odgrażali sobie. Z zewnątrz wyglądało to jak walka zażartych wrogów. By w następnej chwili obaj poklepywali się serdecznie po ramieniu, śmiali i wspominali wynik meczu. A jak wyglądają kobiece gierki?
Autorka książki widząc skuteczność kolegi, sama chciała uzyskać dla siebie podwyżkę, która jej się słusznie należała. Pewnego dnia wkroczyła pewnym krokiem do gabinetu szefa i podniesionym głosem, nie przebierając w słowach, a nawet szturchając szefa domagała się swojego. Jak możecie się domyśleć efekt był żałosny. Nie tylko nic uzyskała, ale wręcz zagroziła swojej karierze. Sama diagnozuje swoje błędy, które miały wynikać z jednej prawdy.
Zwykle ludzie mają lepsze i bliższe relacje z osobami podobnymi do nich samych. Dlatego w branży zdominowanej przez mężczyzn, mężczyźni zawsze będą mieć lepszy kontakt ze sobą.
Nie do końca mogę się zgodzić z tym stwierdzeniem. Podobne myślenie jest bardzo ograniczające i zamyka błędne koło. Style i techniki negocjacji, są ogólnie dostępne zarówno dla mężczyzn jak i kobiet. Stosowanie ich zawsze wymaga praktyki i odpowiedniego podejścia. Z pewnością brak autentyczności jest kluczowe. W każdej sferze biznesu udawanie kogoś kim się nie jest niszczy relacje. Być może w tym przypadku autorka zamiast przyjrzeć się technikom jakie zastosował kolega i przełożyć je na swój język, bezmyślnie skopiowała jego zachowanie?
Autorka w dalszej części pokazuje naszą kobiecą piętę achillesową. Potwierdza ją licznymi badaniami naukowców. Utwierdzając stereotyp, że ambitne i asertywne kobiety, są przez innych postrzegane jako zołzy, z którymi nikt nie chce współdziałać i którym się nie kibicuje. W przeciwieństwie do mężczyzn, którzy działając ambitnie są bardziej atrakcyjni biznesowo. Podkreślając uogólnienie, że kobiety wolą być lubiane, niż uchodzić za jędzy z powodu swoich zawodowych aspiracji jest kolejnym niepotrzebnym i krzywdzącym kobiety stwierdzeniem.
„Myślę, że istnieje jakiś złoty środek. Trzeba po prostu postępować rozsądnie. Rozwiązanie polega na wzięciu pod uwagę obu stron medalu. Mówieniu sobie, że będę stanowcza, ale otwarta. Uświadomieniu sobie, że występuję z pozycji słabszej płci, ale są przecież kobiety skutecznie zarządzające mężczyznami. Aby zdobyć posłuch, nie będę wywoływać awantur, ale też nie pozostanę bierna, i nie poprzestanę również na ‚proszę‘ ‚dziękuję‘. To musi być łagodniejsze podejście, lecz z taką samą siłą rażenia i taką samą skutecznością, jak w wypadku podejścia twardego“ — Donny Deutsch
Mika Brzeziński znajduje odpowiedź i radę dla przedsiębiorczych kobiet. Podkreślając, że kobieta i mężczyzna to dwa różne gatunki. Otóż trzeba odwoływać się do męskiego narcyzmu, manipulować komplementem, udawać bezradną, dbać aby mężczyźni mieli poczucie kontroli i stosować „kobiece sztuczki“. Hm, nie czuję się innym gatunkiem. Wierzę też, że to my same dokonujemy zmian w świecie, który niestety w większości wygląda tak jak go opisuje nasza autorka.
Nie chcę powtarzać utartych uogólnień, chcę je zmieniać. Buntując się przeciw temu łańcuchowi, który kobietom nie pozwala być sobą w biznesie. Mogą być skuteczne w zdobywaniu tego na czym im zależy pokazując swoją ambicję, asertywność i choleryczny temperament, o ile jest to zgodne z ich naturą. Kobiety o wiele bardziej wygrywają postępując zgodnie ze swoimi prawdziwymi myślami, odważnie pokazując swoją siłę i charakter, niż chowając się za swoimi lękami. Kobiety same muszą zdecydować jakimi osobami chcą być w pracy. Dlatego bardziej niż kiedykolwiek potrzebują pozytywnych inspiracji mądrych kobiet. A nie kolejnych powtórzeń, utartych stereotypów, które chcąc nie chcąc powtarzają.